środa, 4 listopada 2015

Przypadek wysokiej dziwności - Łoś 2013

Prezentuję Państwu relację (udostępnioną mi przez Arkadiusza Miazgę) z nietuzinkowego zdarzenia, którego naturę bardziej można ocenić jako paranormalną, aniżeli ufologiczną. Incydent miał miejsce w miejscowości Łoś pod Warszawą i jest na tyle dziwny, że ciężko go jakkolwiek zakwalifikować.












"A wiec mieszkam na wsi (od niedawna, wiec nie znam tych rejonów z dzieciństwa), nieopodal jest las (chojnowski park krajobrazowy), zawsze jak mam czas to idę do lasu z psem, aby się przejść, w zależności od pory roku, a to na zwykły spacer, na grzyby, czy zwyczajnie żeby porobić zdjęcia (od razu dodam ze na moich zdjęciach nigdy nie znalazłem nic niezwykłego).W lipcu miałem urlop i jak zwykle wybrałem się na spacer do lasu. To było po godzinie 11:00 - spacer z psem. Miałem ze sobą aparat, chciałem zrobić trochę zdjęć. Było ciepło, ale nie upalnie, szliśmy tą drogą , którą chodzimy dość często. Nic specjalnego po prostu kolejny spacer. Myślę ze cale zdarzenie miało miejsce kolo godziny 12:00 lub tuz przed 12:00. Idąc droga zauważyłem w odległości jakichś 60 m może trochę więcej taki błysk światła, jakby odblask. Jakby słońce świeciło konkretnie w jedno miejsce tuz z lewej strony drogi, jakby tam było coś w rodzaju lustra, ale takiego trochę matowego,bo nie był to taki blask aby odwrócić głowę.




Co jest w tym najciekawsze to ten blask miał kształt jakby takiego worka (na początku obserwacji bylem pewien ze to plastikowy worek) czyli powiedzmy z metr wysokości z 40 cm szerokości, coś w tym stylu. Taki pofałdowany, bezwładny kształt worka od którego odbijało się słonce, lub który sam emitował światło (ciężko mi ocenić jak było). Na początku w ogóle mnie to jakoś nie zaciekawiło, pies biegł z 10 m przede mną, ani razu nie wykazał zainteresowania tym czymś. 

Ja szedłem wolno, w stronę tego kształtu, nie zatrzymałem się ani razu. Nie czułem nic, żadnego strachu, nie zauważyłem tez aby w lesie się coś zmieniło czyli żadnego czynnika Oz. Jednak po chwili zrozumiałem, że obserwuje coś dziwnego, coś, co mnie poruszyło i dało do myślenia. Mianowicie ten kształt zachowywał się jak coś inteligentnego, jak coś, co jest zaciekawione, to coś chowało swój kształt (prawie cały, no tak z 80%) za stojące obok drogi grube drzewo i nagle znów wyglądało pokazując się prawie w całości. Zachowywało się jak np ciekawskie dziecko czy ktoś zachęcający do zabawy w chowanego. Chowało się za drzewo i znów wyglądało. Nie zwolniłem kroku ale intensywnie myślałem ze to niemożliwe aby worek zaczepił się za jakąś gałąź i tak chował się i wyglądał pod wpływem wiatru. Zacząłem się przyglądać, ale nic się nie zmieniało, raz się chowało, raz wyglądało. Miałem wrażenie ze to coś patrzy na mnie. Powoli się zbliżałem, gdy bylem jakieś 20 m od tego czegoś, mój pies był jakieś 15 metrów, ten kształt zrobił inny manewr, który utwierdził mnie, że to jednak jakaś inteligentna siła. Szedłem - obserwacja trwała to raz się wychylało raz chowało, ostatni raz był inny (oczywiście nie wiedziałem ze to ostatni raz) to coś wychynęło zza drzewa dalej niż zwykle, cale wyszło (raczej wypłynęło) na drogę, z 2 sekundy zatrzymało się, patrząc na mnie (takie miałem wrażenie) po czym z większa szybkością niż do tej pory schowało się za drzewo. I to był koniec obserwacji, nie pojawiło się więcej. Nie czułem strachu, jedynie zainteresowanie i zaciekawienie. Mój pies w ogóle nie wykazywał zainteresowania tym zjawiskiem, mam wrażenie, że nie widział tego. Za moment bylem  kolo tego drzewa, obszedłem teren wokół szukając worka, nic nie znalazłem, rozejrzałem się i też nic. Niestety nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Aparat miałem na ramieniu w futerale, obserwując to zjawisko bałem się, że jeżeli wyjmę aparat co trwa parę sekund, to to coś zniknie, a ja wolałem to obserwować. Nie zrobiłem tez zdjęć, teraz żałuję, wtedy myślałem ze tego nie ma, wiec po co zdjęcia . Jakieś 40 minut później wracaliśmy tą samą drogą ale nic nie zauważyłem.






Miałem wrażenie ze od obiektu odbijało się światło, ale nie tak, jak w lustrze, gdy ktoś puszcza zajączki, ze nie sposób patrzeć w to miejsce, to nie był taki rażący blask, można było patrzeć ale jednak jakoś tam delikatnie się oczy mrużyło, obiekt był z lewej, słonce było po prawej, już wysoko. Tam jest taka przecinka w lesie, wiec faktycznie mogło świecić na obiekt lub tez czego nie wykluczam obiekt sam świecił. Światło było żółte, takie w kolorze złota. Obiekt przez cały czas odbijał lub świecił światłem. Struktura obiektu to był taki worek falujący na wietrze, barwa żółta, ale nie wiem czy to była barwa obiektu czy spowodowane to było słońcem. Czy stała struktura - w sensie wymiarów tak, nie zwiększała się, nie zmniejszała, nie poszerzała, była tez w tej samej odległości od ziemi. Nie zauważyłem żadnego oddziaływania z drogą. Ile trwała obserwacja ? Myślę ze kolo 20 sekund (zdążyłem przejść kawałek drogi), niestety ciężko mi powiedzieć dokładnie bo tak jak mówiłem, na początku nie zwróciłem na obiekt należytej uwagi, jednak wydaje mi się, że na pewno nie więcej niż pół minuty.






Struktura była falująca i marszcząca się na wietrze, tak to odebrałem, choć obecnie bardziej pamiętam to żółte światło, ale wiem ze mówiłem zonie i znajomym zaraz po obserwacji ze to było jak worek na wietrze i myślę ze tak własnie było. Tego się trzymam, z biegiem czasu pewne szczegóły umykają z pamieć. Prawda tez jest ze żadnego cienia nie widziałem, sadze ze to coś nie podlegało naszym prawom fizyki.
Zastanawiałem się nad reakcją mojego psa, a raczej jej brakiem (z psem chodzę po lesie często, wiec znam go na tyle dobrze ze wiem kiedy coś go zainteresuje lub przestraszy). I mam takie przemyślenia w tym względzie ,iż pies odbiera inne spektrum światła, jego świat gdyby był widziany naszymi oczami składałby się głównie z rożnych odcieni szarości, mogło to nie być interesujące wizualnie, gdyż zmysł wzroku jest niejako pomocniczy i jest u niego dopiero na 3 miejscu po węchu, tu człowiek nie ma szans się z nim równać (no i ja żadnego zapachu nie wyczułem) i słuchu - słyszy szersze spektrum (również żadnych dźwięków nie słyszałem)."



Cała sprawa jest na tyle dziwna, że w zasadzie wszelki komentarz jest tutaj zbyteczny. Ciekawym jest fakt, iż niczego nie wyczuło swoim szóstym zmysłem zwierzę (ani nie zauważyło wzrokowo).

Być może świadek doznał bliskiego spotkania z jakiegoś rodzaju energią (jej emanacją), czymś zmiennokształtnym, co  potrafi egzystować w różnych wymiarach, na granicy światów. Niewątpliwie miał on do czynienia z czymś jak sam podkreśla inteligentnym, a do podobnych zdarzeń dochodziło już wcześniej, o czym szerzej napisze Arek Miazga na blogu Spotkania z Nieznanym.




11 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy opis i dostrzegam pewne analogie:

    1. W starych podaniach jest mnóstwo opisów dotyczących zmiennokształtnych istot, pojawiających się głównie o północy i w południe. Wśród różnych opisów są i opisy tajemniczych kobiet w bieli, które wychodziły z lasu i przed którymi ludzie uciekali. Coś w rodzaju leśnych nimf albo południc - choć często za tymi nazwami kryją się istoty tego samego rodzaju.

    2.Ciała tych istot są z innego rodzaju materii, choć czasem mogą się w pełni materializować. Swiadkowie czasem wspominają o tym jak one "polaryzują" - co mogłoby wyjaśniać owo światło z tego czegoś bijące:
    "Świadek domyśla się, że istoty były sformowane z innego skupienia materii niż my, ponieważ dziwnie 'opalizowały' " - fragment związany z obserwacją tajemniczych istot w Czechach.

    3. Również podczas objawień Maryjnych, w tym przypadku niebiańska istota ukazywała się na początku jako coś porównywane z "workiem", z którego później przybrała humanoidalny kształt:


    Lourdes. W pierwszych relacjach świeckich dziennikarzy (...) Bernadetta Soubirous wzięta w krzyżowy ogień pytań oświadczyła, że "najpierw zobaczyła coś nieokreślonego" (...) coś jak gdyby "powiewającą białą chustę albo worek po mące": http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2013/07/fizyka-innych-swiatow-czesc-iii.html

    4. Nagranie mające przedstawiać ducha, w podobny sposób wychylającego sie zza nagrobka:
    https://www.youtube.com/watch?v=6xSy0xvTjUQ

    5. Znajoma też opowiadała mi o eterycznych istotach wychylających się zza drzewa i szybko się za nimi chowających. Miałem ten opis na koncie facebooka, które mi usunięto.

    6. Moja rada, jest szansa że stworzenie które widział świadek, wciąż przebywa w tamtej okolicy. Możliwe że jest związane i z owym drzewem. Więc możliwe że gdyby tam chodzić w południe, i np. robić zdjęcia, to coś by na nich tam mogło nietypowego wyjść. Inna opcja to zamontować tam fotopułapkę. Oczywiście lepiej sie zabezpieczyć jakimś poświęconym przedmiotem.

    Pozdrawiam!



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe analogie, faktycznie być może to coś, cały czas tam jest?

      Usuń
    2. Dziękuje. Jest bardzo prawdopodobne że to coś cały czas jest w tamtej okolicy. Czasami nieznane istoty innego rodzaju niż ludzie, mogą przebywań w jednej okolicy setki lat. Ciekawe czy okoliczni mieszkańcy wiedzą coś o jakichś nietypowych obserwacjach?

      Usuń
  2. Jeden z dawnych opisów "południowych" istot: http://zapodaj.net/3c17361e72e9f.jpg.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy przypadek dający wiele do myślenia ? Czy to UFO czy coś zupełnie innego ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta istota musiała być mocno zdziwiona, że jej widok, nie wywołuje w świadku uczucia strachu, że nie zaczął uciekać. Pewnie dlatego tak wygladała z za tego drzewa, żeby sie upewnić, czy świadek ciągle się zbliża. Widać, że materia (drzewo), stanowi dla tej istoty pewną przeszkodę. Musi przecież z za tego drzewa wyglądać, żeby widziec świadka. A więc sama też jest pewnie formą materii, a nie "duchem". Taka mam koncepcję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo niestety skąd takie zachowanie, są znane przypadki materializacji pewnych istot, które w naszej czasoprzestrzeni podlegały prawom naszej rzeczywistości do pewnego stopnia. A może to coś wszystko widziało zza drzewa ale chciało aby świadek też to zobaczył?

      Usuń
    2. Zauważcie jeszcze jeden aspekt tego zdarzenia ? Świadek spacerował z psem, który najwyraźniej nie zauważył tego zjawiska ponieważ:

      1. Nie przystanął i nie wpatrywał się
      2. Nie zachowywał się agresywnie wobec ''zjawiska''
      3. Brak jakiejkolwiek mimiki psa na obecność zjawiska.

      Moim zdaniem jest to nieco dziwne, aby pies był zupełnie bierny nie zainteresowany wyłaniającym się przedmiotem ? A może po prostu zjawisko było tylko widoczne dla człowieka a nie zwierzęcia ?

      Usuń
    3. Tak Arku, wszystko na to wskazuje, że pies po prostu tego nie widział. Powinno się tam zamontować jakąś kamerkę.

      Usuń
  5. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale osobiście wierzę o wiele bardziej w UFO niż w Boga. Jest to raczej kwestia indywidualna, ale jestem realistą i prędzej wyobrażę sobie, że gdzieś w kosmosie żyją jakieś człekopodobne istotny niż "siwy Pan z brodą", który najprawdopodobniej został wymyślony przez ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Bóg to nie żadna konkretna postać, a przynajmniej nie musi nią być. Bóg może być wszystkim, co nas otacza i co jest w nas samych.

      Usuń