sobota, 17 sierpnia 2013

UFO na polu kapusty 3/4.09.1984


Kontynuując publikacje mało znanych zdarzeń z archiwum Kazimierza Bzowskiego prezentuję sprawę z Warszawy, której elementem przewodnim była obserwacja BOL, a więc kuli światła.







"Wychodząc wczesnym rankiem z psem na spacer zauważyłem, że jakiś kierowca z jednego z sąsiednich domów z zapałem myje swojego Fiata-125,z zajęciem trąc namydloną szmatą niektóre miejsca karoserii położone na górnych jej płaszczyznach klnąc przy tym całkiem niewybrednie.
. No spójrz pan, co za draństwo, to się chyba nie da zmyć ! wykrzyknął widząc moje maskowane zainteresowanie. Od słowa do słowa opowiedział mi wszystko.
.. Poprzedniego dnia późnym wieczorem, właściwie już nocą wracałem z żoną i dwoma synami z województwa lubelskiego z wakacji w stronę szosy położonej równolegle do Wału Miedzeszyńskiego.
Jest to wał przeciwpowodziowy ciągnący się od strony Świdra aż do środkowych części Pragi, dzielnicy Warszawy położonej na prawym jej brzegu
. "Około pół do dwunastej w nocy rozszalała się potężna burza z piorunami, a my w tym czasie dojeżdżaliśmy już do Józefowa (miejscowości położonej kilkanaście kilometrów na południowy-wschód od granic miasta. Nie przeszkadzało to nam za bardzo, strugi lejącej się z góry wody wymyły nam tylko bardzo dobrze samochód. Ruch o tej porze na szosie był właściwie żaden, tak, że bez większych emocji dojeżdżaliśmy już do miejsca gdzie jeden z odcinków szosy skręca już na ulicę biegnącą równolegle do Wału. Właściwa burza przesunęła się już na północ, nad Pragę i nad Warszawę a u nas kończył się już deszcz a błyskawice i pioruny biły już nad miastem. Byliśmy już na drodze za wałem gdy nagle z góry, nie wiadomo skąd, nad nas nasunęło się coś przerażającego. To wyglądało jak nieco spłaszczona kula świecąca ostrym fioletowym światłem. Jej średnica mogła wynosi kilkanaście metrów i wisiała nad nami tak z dziesięć metrów wyżej.
.. Zgasł nam silnik, przestały się świecić reflektory, zamilkło radio a nas sparaliżowało ze strachu !
"Siedziałem za kierownicą i nagle zobaczyłem coś jeszcze dziwniejszego...po masce samochodu zaczęły skakać pionowe języki żółto-fioletowego ognia. Zatrzymywały się na sekundę lub dwie w jednym miejscu, przeskakiwały kilkanaście centymetrów obok...i wydawały przy tym "potrzaskiwanie". Miały po 20, 30 centymetrów wysokości i było ich jednocześnie kilkanaście.Gdy ta spłaszczona kula nagle przesunęła się nad wał, od nas kilkanaście metrów w bok , zobaczyliśmy, że z jej dna bije w dół słaba poświata tej samej barwy co te ogniki: fioletowa i żółta zarazem. Gdy kula minęła koronę(szczyt) wału i zaczęła się tam zniżać – wróciła sprawność silnika samochodu, zapaliły się reflektory, zagrało radio a wóz ostro szarpnął się do przodu. Pojechaliśmy dalej, chcąc jak najprędzej dojechać do domu ."
Słuchałem jego wywodów z rosnącym zainteresowaniem, i gdy powiedział o tym zgaśnięciu silnika a później o poświacie bijącej z dna obiektu – nie miałem już wątpliwości : to mogło być UFO ! Niestety, tego dnia rankiem, 4-go września 1984 roku miałem już początki grypy i doszedłem do wniosku, że co innego wyjść z psiakiem na kilka minut na dwór a czym innym jest kilkugodzinne badanie terenu, chodzenie "gdzie diabeł mówi dobranoc", zdając sobie sprawę, że po nocnej ulewie tereny po drugiej stronie Wału Miedzeszyńskiego stanowią prawdopodobnie morze błota..
Zatelefonowałem więc natychmiast, wyciągając z łóżek z paru znajomych ufologów, i już o godzinie dziewiątej rano, a więc w 9 godzin po incydencie zespół badawczo-operacyjny warszawskich ufologów był na miejscu zdarzenia. Brało nim udział trzy osoby: badacz-radiesteta Miłosław Wilk, fizyk p. M. Gros, oraz elektronik p.Dariusz C.
Już poprzednio wstępnym przypuszczeniem pojawienia się ogników na karoserii było podejrzenie pojawienia się tzw. "ogni świętego Elma", .wyładowań w silnym polu elektrycznym , był jednak objaw ,który zaprzeczał takiej możliwości, a było nim niezrozumiałe zatrzymanie się silnika samochodu, systemu elektrycznego i radia. Kolejną niezwykłością przemawiającą za pojawieniem się UFO był fakt zauważenia snopa promieniowania wydobywającego się z dna obiektu o tych samych barwach co i ogniki. Ich obecność na karoserii spowodowała zmianę barwy emalii, z jasnożółtawej na szarostalową.
.. Jeszcze zanim zdecydowałem się zwołać kolegów badaczy dokładnie obejrzałem te uszkodzenia emalii. Nie miałem w domu żadnych przyborów pomiarowych za wyjątkiem dobrego zresztą kompasu geodezyjnego. Zdziwiło mnie, że położony na takiej "plamie" zachowywał się jakby był w ogóle poza jakimkolwiek polem magnetycznym, jego wskazówka zachowywała się bezwładnie. Gdy delikatnie wspomniałem właścicielowi, ze warto by przeprowadzić jakieś bardziej szczegółowe badania – spotkałem się z ostrym sprzeciwem, na który nie było dyskusji, bowiem mój niefortunny sąsiad kierowca był wyższym funkcjonariuszem Milicji. .Jak sam stwierdził "ja tam w żadne UFO ani tam takie nie wierzę", pomimo że przed paru godzinami to "dziwne zjawisko" napędziło mu potężnego stracha.. Dobrze chociaż, że na planie miasta dokładnie określił miejsce, gdzie fioletowa kula ich zatrzymała i gdzie sama zaszła za wał.
Badania terenowe wykazały następującą sytuację: na tym odcinku wał wiślany odległy jest od brzegu Wisły o trzysta metrów. Ziemia tam wskutek częstych wylewów na tym obszarze rzeki i nanoszonego żyznego mułu jest bardzo dobrej jakości i cenna dla rolników. Nic więc dziwnego, że wówczas uprawiała ją jakaś tamtejsza spółdzielnia rolnicza. Gdy trójka ufologów dotarła na to miejsce już o godzinie dziewiątej rano, zastano tam kilka kobiet w waciakach i gumowych butach pilnie pracujących na okolicznym polu kapusty, która bardzo obficie obrodziła.. Na polu okolicznym, uprawianym widocznie tylko od czasu do czasu, gdzieniegdzie rosły spore kępy krzaków dzikiej róży i dzikiego bzu. Tu stwierdzono, że w pobliżu grupy pracujących ludzi rośnie właśnie taki duży krzak róży, ale jest w dziwny sposób nadpalony. Zwęglone są tylko górne partie gałęzi i liści, boki i dół kępy są nietknięte ogniem, natomiast ziemia wokoło na dystansie kilku metrów wokoło calizny kępy wygląda jak sczerniała, spalone były wszystkie chwasty i trawa rosnąca tam a także jakieś puste pudełko po papierosach było tylko zwęglonym szczątkiem.
Prawdopodobnie słup promieniowania uderzył z góry na ten krzak i nadpalił go w ten sposób.. Oddziaływanie musiało być krótkotrwałe, bo krzak nie stanął w ogniu i nie zapalił się, był zresztą bardzo zmoczony po ulewie.
Pan D.C., który już niejednokrotnie stykał się z miejscami, w których lądowało UFO wykonał prostą ale skuteczną próbę: wziął w dłonie garść zwęglonej trawy w tego miejsca, a właściwie mokrej papki czarnej barwy. Roztarł ją w dłoniach, strzepnął i...prawie cała ilość czarnej mazi odpadła od skóry a wewnętrzna powierzchnia dłoni pozostała prawie czysta.

Tym samym przy rozcieraniu jej w dłoniach nie barwiła jej i łatwo odpadła z ciała. Ten efekt jest często notowany w miejscach , w których ląduje UFO, ale stopniowo zanika on i gdyby ufolodzy przybyli tam nie rankiem tego dnia a wieczorem już by to nie wyszło...Polega on na zmianie tak zwanego "napięcia powierzchniowego wody", bardzo silnego jego wzmocnienia, w wyniku czego taka woda nie zwilża np. ,ludzkiej skóry." Pod wpływem dziwnego pola siłowego otaczającego UFO właśnie w takim przypadku niespodziewanie w silnej formie pojawia się ten efekt w wodzie, na którą padnie słup promieniowania z dna UFO. Stwierdzenie tego pozwala na uzyskanie absolutnego potwierdzenia : tak, tu było UFO.."

zródło: http://priveee.dyndns.org/Kippin/UFO%20NAD%20NAMI%20K%20BZOWSKI/






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz