niedziela, 17 lutego 2013

Uziemione tajemnicze obiekty - dawne obserwacje


Przeczytałem jakiś czas temu relację pana Mieczysława w miesięczniku "Nieznany Świat", która to dotyczyła obserwacji dziwnego obiektu leżącego w lesie na ziemi.
Zdarzenie miało miejsce pod koniec lat 60-tych w Dziwnowie, kiedy to pan Mieczysław był w wieku 11 lat i wraz z bratem (wówczas 9-letni) udał się do nieopodal leżącego lasu.



"Mieszkaliśmy na wybrzeżu w znanej nadmorskiej miejscowości. Była wiosna lub jesień, ciepłe i ciche popołudnie. Szliśmy jak codzień do lasu - na szyszki i grzyby; znaliśmy tu każdy zakątek.
W sosnowy las wchodziliśmy w miejscu odległym od naszego do mu o ok. 1,5km. Idąc blisko jego skraju, raptem, jak na komendę, przystanęliśmy, bo w tym samym momencie zobaczyliśmy pod drzewem dziwny, podłużny, owalny przedmiot. Było to , tak na oko, metrowy walec (rura, cygaro), który pulsował z boku czerwonawym światełkiem.
Bez słowa patrzyliśmy na to z odległości  20 metrów, gdyż nigdy wcześniej nie widzieliśmy niczego podobnego. Owszem, wiedzieliśmy jak wyglądają naboje, granaty ręczne, miny czy pociski mozdzierzowe, w tamtym okresie rozsiane jeszcze po lasach, którymi czasami, nie dotykając ich, przyglądaliśmy się z bliska.
Jednak tego dnia do pulsującej światłem rury nie podeszliśmy. Dodam, że nie była to np. latarka ani żadne urządzenie wojskowe.
Na tym bowiem (w pózniejszych latach byłem mechanikiem i pracowałem m.in. w jednostce wojskowej) znam się niezle.
Chcąc TO komuś pokazać, skierowaliśmy się do pana Jana, myśliwego. Niestety nie zastaliśmy go w domu.
Po 20-30 minutach  znalezliśmy się z powrotem w lesie w tym samym miejscu.
Ku naszemu zdziwieniu pulsującego przedmiotu już nie było!
Rozglądaliśmy się, ale nie zauważyliśmy ani nie usłyszeliśmy w pobliżu nikogo. Dodam jeszcze i to, że w swoim życiu widziałem i naprawiałem bardzo wiele rozmaitych urządzeń, ale tamtego dziwnego walca-cygara do dzisiaj nie kojarzę z niczym, co znam."



Mapa z zaznaczonym czerwonymi strzałkami miejscem obserwacji obiektu.



I druga historia pana Mieczysława teoretycznie wydawała by się niezwiązana z incydentem powyżej, ale być może tylko teoretycznie...

"Był rok 1996/97, a ja podróżowałem z północy na południe. Jadąc samochodem pustą drogą, słuchałem muzyki. Kilka kilometrów za Grodziskiem Wielkopolskim, na szosie, usłyszałem nagle głośne klaśnięcie (jakby trzask, strzał) i w tym momencie zorientowałem się, że... auto jedzie tyłem!
Nacisnąłem na hamulec, czemu towarzyszył pisk opon. W ten sposób przejechałem ok.50 metrów.
Szosa skręcała w prawo, ja jednak jechalem prosto i zatrzymałem się dopiero na poboczu drogi, przy lasku.
Chwilę siedziałem w samochodzie, widząc jednocześnie jak z pobliskiego domu wychodzi gospodarz zaniepokojony głośnym piskiem opon.
Zanim zdecydowałem się na dalszą jazdę, minęła dłuższa chwila.
W relacjonowanym zdarzeniu dziwne jest to, że obrót auta nie był dla mnie odczuwalny, klaśnięcie poprzedziło zmianę kierunku jazdy, a samochód w dalszym ciągu poruszał się wzdłuż osi jezdni,
Koniecznie muszę zaznaczyć, że jako stuprocentowy abstynent byłem całkowicie trzezwy, a także zdrowy i wypoczęty, całkowicie zaś sprawny samochód pózniej jechał bez zarzutu. Co to było do dzisiaj nie mam pojęcia"



Inna równie ciekawa obserwacja miała miejsce w miejscowości Wólka Drzewiecka 16 sierpnia 1949 roku:

 





relacja zaczerpnięta z "UFO nad Polską"



Incydent z Dziwnowa może wskazywać, iż świadkowie mieli do czynienia z czymś na kształt sondy z uwagi na małe rozmiary obiektu ok 1m.,  jednak czy była to faktycznie sonda i do kogo ewentualnie obiekt mógł należeć możemy jedynie domniemywać.
Nie ma niestety informacji czy uziemione urządzenie pozostawiło jakiekolwiek ślady swojej obecności w miejscu wylądowania i otoczeniu.

Obserwację z Woli Drzewieckiej łączy z obserwacją z Dziwnowa przede wszystkim niewielki rozmiar obiektu a także jego struktura w obu przypadkach metaliczna, jednak o ile świadkowie wydarzenia dziwnowskiego jedynie za pomocą wzroku ocenili jego strukturę jako metaliczną, o tyle świadek z Woli Drzewieckiej przekonała się o właściwościach metalicznych obiektu palpacyjnie.
W tym samym momencie odczuła pieczenie i drganie a więc obiekt na nią oddziaływał, co zdeterminowało badaczy aby zakwalifikować zdarzenie jako CE-2 czyli Bliskie Spotkanie Drugiego stopnia.

Skupiając się na różnicach pomiędzy obiektami możemy od razu zauważyć, że domniemany NOL z Dziwnowa pojawił się i zniknął w nieznanych okolicznościach, natomiast NOL z Woli D. został zauważony dopiero po przyziemieniu lecz już samo zniknięcie zostało przez świadek zarejestrowane,  a więc tutaj możemy śmiało mówić o urządzeniu na kształt "bąka-zabawki" jako o Niezidentyfikowanym Obiekcie Latającym.

Tego typu udokumentowanych zdarzeń z terenu Polski jest dosłownie kilka, choć z pewnością było ich więcej, ale nie dotarły do ufologów z różnych przyczyn, których możemy się jedynie domyślać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz